niedziela, 19 września 2010

e-Bawidełko

Mianem e-bawidełka określił "komputery dla dziecka do nauki" jeden z komentujących posta Darmowe komputery przeszkadzają w nauce. Według mnie bardzo trafnie. Komputer jako narzędzie niesie pewne szanse, ale i ryzyka.

Niewątpliwą szansą jest możliwość dostępu do potężnej bazy wiedzy i (z czasem) nabrania biegłości w odrzucaniu rzeczy nieistotnych.

Ryzykiem jest upośledzenie rozwoju psychoruchowego, utrata koncentracji i tracenie czasu na bzdety. Jest wiele fascynujących serwisów Web 2.0, społecznościowych i znajomych w komunikatorze. Można tym wszystkim spokojnie wypełnić dobę, nawet kosztem snu.

Kluczowa jest więc umiejętność odmówienia sobie rozrywki. Które dziecko potrafi coś takiego? ;)

Zabrzmi to niewiarygodnie, ale największy rozwój moich kompetencji IT przypadł na czas, w którym nie miałem komputera. Czytałem wtedy książki lub czasopisma. ;) Dostęp do komputera i Internetu miałem w szkole i tam - w ograniczonych ramach czasowych - zajmowałem się dokłanie tym, co mnie interesowało.

Jeśli ktoś chce wydawać cudze pieniądze na sponsorowanie komputerów dla dzieci, to pewnie ma jakieś dowody na dobroczynny wpływ komputerów na intelekt dziecka? ;) Cytacik z Computers at Home: Educational Hope vs. Teenage Reality:
Students posted significantly lower math test scores after the first broadband service provider showed up in their neighborhood, and significantly lower reading scores as well when the number of broadband providers passed four.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz