wtorek, 24 maja 2011

Prymitywny acz skuteczny backup

Jak wiadomo, użytkownicy komputerów dzielą się na tych, którzy robią kopie zapasowe i tych, którzy będą je robić. Postanowiłem zrobić ruch wyprzedzający i zostać tym pierwszym ;-) czyli nieco bardziej regularnie niż zwykle archiwizować swoje dane z komputera osobistego (MS Windows) na dysk przenośny (który zresztą kupiłem w tym właśnie celu).

Standardowe narzędzie MS czyli ntbackup wykluczyłem, "bo tak".
Jako miłośnik systemów UNIX-like zacząłem od rozpoznania implementacji rsync (w tym Unison) pod Windows. Po paru chwilach stwierdziłem, że rzeźbienie plików .cmd z listą katalogów jakoś mnie nie bawi i chcę coś klikanego.

Wymagania są więc następujące:
  1. GUI do konfiguracji
  2. automatyczne kopie zapasowe wg harmonogramu
  3. operowanie na poziomie struktur katalogów katalogów (a nie bloki partycji)
  4. sprawdzone bojem na danych milionów frajerów przede mną ;-)
  5. opcjonalnie:
    1. kilka wersji plików wstecz
    2. odtwarzanie bez dodatkowych narzędzi (zwykłe kopie plików)
    3. kompresja
    4. szyfrowanie (dyski i tak mam zaszyfrowane, ale może się przydać przy kopiowaniu na zasób sieciowy)
    5. odtworzenie z zachowaniem uprawnień do plików
    6. wsparcie do archiwizowania ustawień aplikacji np. przeglądarek, komunikatora itp.

Przejrzałem nieco opinii:

Wybór strasznie duży, gorzej niż z dystrybucjami Linuksa. ;)

Mój pierwszy wybór padł na AceBackup. Prosty, schludny, zapowiada się nieźle. Niestety, nawet pierwszy backup mi się nie udał: skończyło się miejsce na C: (w TEMP powstawał roboczy plik w wersji skompresowanej). W wyniku uszkodził się też plik z definicją archiwum, na szczęście import wynikowej struktury katalogów udał się. Następnie backup wykonał się już w całości, ale program zaraportował braki niektórych plików. Z listy wnoszę, że wymiękł na długich ścieżkach/nazwach albo nietypowych znaczkach w nazwie. Po przejściu z formatu binarnego na kopiowanie plików AS-IS, problem zniknął.

Przy okazji szukania winnego zapchania dysku C: przypomniałem sobie użyteczną kombinację Alt+Shift+Enter w Total Commanderze (obliczenie zajętości wszystkich podkatalogów, czyli taki du -sm *). Następnie nadziałem się na magiczny folder Winsxs, który nie wiedzieć czemu ma u mnie skromne 15GB. Na dodatek w necie straszą, żeby nic stamtąd nie usuwać, bo wszystko jest potrzebne! Co za porażka, naprawdę nie mam wielu aplikacji na komputerze. Podratowałem się narzędziem compcln.exe z Service Packa 2, które wywala starsze biblioteki (uniemożliwia to deinstalację SP, na czym mi akurat nie zależy).

Wracając jednak do kopii zapasowych, muszę spróbować innego narzędzia... tym razem będzie to może:

Areca wygląda nienajgorzej, poza tym, że jest w Javie. Definiowanie celów, kompresowanie, szyfrowanie, kopia przyrostowa, generowanie batcha do automatyzacji, prosty interfejs i tutorial. Wchodzę w to i... jak na razie, po jednym backupie pełnym i jednym przyrostowym wydaje się działać.

Kto wie, czy taki backup mi się kiedyś nie przyda—zamierzam bowiem sprawić sobie pamięć masową SSD.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz