- w Polsce są rodzina, znajomi i przyjaciele
- odwiedziny kogoś w innym mieście zwykle są w zasięgu kilkugodzinnej podróży
- w Warszawie można uzyskiwać bardzo dobre dochody
- pomijając niektóre sklepy, koszty życia w Polsce są stosunkowo niskie
- bariera językowa - angielskiego używam głównie do czytania dokumentacji technicznej
- majstrowanie rządu przy VAT i OFE
- oszołomstwo obrońców krzyża i innych
- tor przeszkód między żebrakami, wszelkiej maści cwaniaczkami i agresywnymi pijanymi wyrostkami, jaki trzeba czasem zaliczyc idąc przez Centrum
- śmieci na trawnikach, palenie papierosów na przystankach i inne przejawy buraczanej mentalności
- irracjonalnie wysokie wyceny nieruchomości w Warszawie
- fatalne perspektywy demograficzne i praktycznie pewne załamanie systemu emerytalnego
- brak klasy rządzącej z prawdziwego zdarzenia i długofalowej strategii rozwoju Państwa
- podtrzymywanie iluzji dobrobytu poprzez bieżące przejadanie majątku narodowego
- mentalność "Państwo powinno mnie wspomóc" i silne poparcie polityków, którzy obiecują rozdawnictwo
- potencjalnie groźnych sąsiadów
Wracając jednak do migracji zawodowej - do podjęcia rozważań i umieszczenia tego posta zainspirowali mnie rekruterzy firm zagranicznych, którzy zechcieli do mnie zagadnąć. Oczywiście, zagadują oni pewnie wiele osób, a tylko niektórym faktycznie udaje się przejść rekrutację (po czym jeszcze mniej z nich faktycznie decyduje się na przeprowadzkę). Konkretnie, poproszono mnie o wysłanie CV w następujących kierunkach:
Przyznam, że nigdy nie byłem w tych krajach i nie wiem o nich wiele. Szybkie skojarzenia miałem następujące:
Irlandia
- w niedalekiej przeszłości przepychanki z Wielką Brytanią i bieda
- wielka migracja Polaków w tym kierunku
- załamanie na rynku nieruchomości i ogólnie kryzys
- zdolność do szybkiego powstawania z kryzysów i rozwoju (ich kiełbasa łatwo przegoni naszą)
- niskie podatki, którymi narażali się UE
- są za wodą i jeżdżą po złej stronie ulicy
Szwajcaria
- neutralność i bezpieczeństwo, broń pod łóżkiem a za oknem góry
- jedno z centrów finansowych świata
- obywatelskie społeczeństwo
- autonomia - własna waluta, "nie" dla meczetów i UE
- bardziej przyda się tam niemiecki (którego nie znam) niż angielski
Oczywiście, wyboru nie podejmuje się na podstawie danych tak marnej jakości. ;) Zacząłem się więc zastanawiać, jakimi kryteriami posłużyć się przy bardziej szczegółowej analizie - o ile zdarzyło by się, że faktycznie stanę przed takim dylematem.
Wymyśliłem na razie następujące:
- obecny stan i prognozowany rozwój (demografia, gospodarka)
- bezpieczeństwo geopolityczne
- bezpieczeństwo fizyczne
- system podatkowy
- czystość środowiska
- zamożność społeczeństwa, liczność i realny wpływ warstw domagających się tzw. socjału
- zarobki minimalne, średnie i średnie zarobki w IT
- realne koszty pobytu i życia (żywność, komunikacja, rozrywki)
- ceny nieruchomości i ceny najmu, dostępność
- kultura społeczeństwa
- łatwość i koszt podróżowania między Polską a danym krajem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz